niedziela, 9 listopada 2008

Podrozowanie autokarem

Turcja to wielki kraj, z jednego końca na drugi jest grubo ponad tysiąc kilometrów (a może nawet dwa?) co w żaden sposób nie zniechęca jej mieszkańców do podróżowania. W zeszłym roku spotykalismy ciagle grupki kobiet z wielkimi tobołami czekające na autobus. Teraz mieszkamy w wielkim mieście więc takich widoków brak, ale mieliśmy szansę po raz kolejny przemieszczać się publicznym transportem. Filip juz pisał o wielkości i wspaniałości Ataturka, więc chyba nie muszę powtarzać, jak wiele zrobił dla Turcji. Zapomniał jednak o jednym – o torach kolejowych. Dziś cały naród turecki (i dwójka Polaków...) jeździ autobusami, które dzięki wyłączności rozwinęły się w fantastyczny sposób. I o tym właśnie będzie ten post:)
W dalekie trasy w Turcji jeżdżą wielkie, bardzo nowoczesne autokary. Nie żadne tam Ikarusy czy inne ogórki, tylko nowiuśkie, lśniące, z dywanikami i klimatyzacja. W środku jest zawsze czysto i pachnąco, a jeśli tylko ktokolwiek zakłóci tą czystość i zapach to zaraz pan autobusowy bierze się do pracy i szast-prast zabiera wszytskie śmieci i psika odświeżaczem. Pan autobusowy jest kimś w rodzaju kelnero-pokojowo-kierownika. Zbiera od wszystkim pasażerów informacje gdzie wysiadają, zapisuje na liście, bo bilety są imienne a miejsca numerowane i potem mówi im, że to już, a w razie czego budzi w odpowiedzim momencie. Podaje kawę, herbatę, zimne napoje i ciasteczka, rozdaje mokre chusteczki, wodę na każde zawołanie, spryskuje dłonie cytrynową wodą kolońską. No i zbiera śmieci czyli opakowania po tym wszytskim co wcześniej rozdał. Zawsze jest nienagannie ubrany, w białą koszulę i często muszkę.
Oprócz picia, które dostaje się w autobusie w cenę biletu czasami wliczona jest herbata na postoju. Autobus zawsze zatrzymuje się na długi postój w wielkiej restauracji, która jest specjalnym miejscem dla autokarów wlaśnie. Oczywiście wszytsko jest tam dwa razy droższe, ale to akurat tak samo jak u nas na dworcach. W takim miejscu postojowym można nie tylko coś zjeść ale też kupic mase rzeczy i skorzystać z usług. Na przykład wyczyścić sobie buty...




... i kupić talerze.





No i oczywiście zaoptarzyć się w bułkę na drogę, bez której trudno jest w ogóle podróżować. Tym razem była to bułka z nadzieniem serowym, zapakowana oczywiście, jak zawsze pieczywo tutaj, w gazetę.





Podróż bywa trochę monotonna, przynajmniej jeśli podróżuje się 20 godzin... Widoki z okna bywają różne, ale na autostradzie jest raczej pustynnie.





1 komentarz:

Sheplaysalone pisze...

A to moj ulubiony post na tym blogu. Smieszny i swietnie napisany. Doskonale sobie mozna wyobrazic tego pana autobusowego!

O nas