czwartek, 20 listopada 2008

Widoki

Gaziantep polozone jest na rozleglej rowninie.Oczywiscie sa jakies pagorki, ale generalnie jest plasko. Przez miasto nie przeplywa niestety rzeka. Obok naszego domu, przez park ciagnie sie strozka wody, ale to bardziej kanal, niz cokolwiek wiecej. Centrum nie jest wielkie (wszedzie chodzimy na piechote) ale cale miasto - ogromne. Wielkie osiedla zdaja nigdy sie nie konczyc. Kilka razy wybieralismy sie na dalsze spacery, zwiedzalismy zakurzone ulice. Nie trudno natknac sie na puste przestrzenie, nie wiadomo do czego potrzebne wielkie place.



W kazdym miejscu ktore jest wieksze niz pare metrow kwadratowych chlopcy graja w noge. To boisko mijamy w drodze na kurs gotowania.

Kiedy tylko wyjedzıe sie kawalek za miasto krajobraz zmienia w prawie pustynny. Koncza sie zabudowania i zaczyna sie wielkie nic, pusta przestrzen. Ziemia jest kompletnie wysuszona, ma jakby wyprany kolor. Jesli gdzies pojawia sie zielen, to tez blada, szarawa, poprzetykana skalami. Nie ma tu soczystej trawy, krzaki to te z gatunku kolczastych.




Czasami zupelnie nagle przed nosem podrozujacego wyrastaja skaly. Tym razem byly to podobne do tych, ktore mozna ogladac w Kapadocji. Ale w tej diurze chyba nikt nie urzadzil sobie domu.

Antep jest najwiekszym (chyba nawet na swiecie, a na pewno na bliskim wschodzie) producentem orzeszkow pistacjowych. W centrum jest nawet ogromna hodowla z kompleksem laboratorium gdzie trwaja prace nad wyhodowaniem najlepszej odmiany pistacji. Miasto otaczaja sady pistacjowe, male drzewka ktore z daleka mozna pomylic z oliwkowymi. Te zreszta oczywiscie tez tu rosna, jak w calej Turcji.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

pistacje na drzewie??? myslalam ze je sie z ziemi wykopuje?!?!?! ;)

przywieźcie mi troche

pawlak

Sheplaysalone pisze...

A moja siostra ślicznie wygląda...

Marta vel Gałcz pisze...

Podkoszulka i brak skarpet na nogach..inny świat;)

なな pisze...

:)Tak Turcja zaskoczyła mnie ogromem połaci ziemi, pustyniami i tym kurzem... podobne krajobrazy widziałam koło Konyi...

O nas