środa, 29 października 2008

Nasz dom

Wreszcie opisujemy nasze mieszkanie. Prosta czcionka to moj punkt widzenia, kursywa to uwagi Filipa. (oczywiscie jak zawsze zdjecie mozna zobaczyc w wiekszym rozmiarze po kliknieciu).
Nasz apartament (nie piszę mieszkanie, bo nie oddawało by to ogromu tego miejsca) jest w samymw centrum. Na granicy starego i nowego miasta(jak pisała już Mania), czyli 2 minuty od supermarketow i domów handlowych, 3 minuty od wąskich pokręconych uliczek prowadzących niewiadomo dokąd, 4 minuty od głównego placu (nazwanego na cześć Ataturka rzecz jasna), kolejne parę od targowiska, zapuszczonych dzielnic, trasy wylotowej na północ i wszystkiego czego możnabyłoby poszukiwać w dwumilionowym mieście w Turcji. Z jednej storny rozległy park i Camii (Meczet), z drugiej Youth Center gdzie będziemy mieli lekcje tureckiego. Nasza kamienica mieści również kafejkę internetową, bar z kebapami, fryzjera, dwa fastfoody, sklepik no i piekarnię.




Klatka schodowa jest murowana i chyba nawet marmurowa:) Mieszkamy na trzecim piętrze, naprzeciwko nas turecka rodzina tradycyjnie zostawia buty przez drzwiami, na klatce.
W Turcji wszyscy mają kołatki w drzwiach, może to sugestia, żeby pukać bo po pierwsze mieszkania są tak ogromne, że trzeba się dobijać, żeby ktokolwiek cię usłyszał a po drugie dzwonki to jakiś koszmar – nasz jest pseudo ćwierkającym ptaszkiem. Instrukcja obsługi świerkasz dwa razy, potem czekasz i walisz kołatką aż do skutku:)



Mieszkanie jest dugie i w pierwszym momencie ma sie wrazenie, ze ilosc drzwi w korytarzu przekracza dziesiec. Przez pierwsze dwa dni ciagle wchodzilam do jednego z pokoi zamiast do kuchni.
Taras ciągnie się wzdłóż salonu i kuchni, w ciepłe dni jadaliśmy na nim śniadania. Całe mieszkanie to mieszanka ładnego wykończenia w drewnie z rozpadającymi się dzwiami i kamienną, jeśli nie marmurową podłogą.

Na wprost od wejścia jest kuchnia. Kwadratowa, z wyjściem na dlugi balkon którym można dojść do salonu. Mamy nowiutką pralkę i lodówkę i oczywiście tradycyjny zestaw do robienia herbaty.




Salon jest ogromny (zmieściłoby się w nim spokojnie całe nasze krakowskie mieszkanie) i dosyc pusty. Mamy dwie kanapy, dwa fotele, stół z komputerem pod oknem i drugi do jedzenia. Dywan upchnęłam pod kaloryferem.
Salon okala drewniany łuk ale wbrew podejrzeniom jest bardzo gustowny. Jest tu na tyle miejsca, że jak Mania siedzi na fotelu to nie może ze mną rozmawiać gdy siedzę przy komputerze. Najzwyczajniej jej nie słyszę.






Nasz pokój jest w sam raz. Oprócz szafy i lóżka mamy różowy stół i wbudowaną w ścianę szafkę:




Łazienki są dwie. Jedna przy przedpokoju z przedsionkiem na umywalkę i turecką toaletą dla mniej wybrednych gości i domowników. Druga, przy pokojach z ogromną błękitną wanną, taką samą umywalką i tradycyjną toaletą (uff). Nieco zapuszczona ale za to z ludowymi motywami kwiatowymi na kafelkach :). Warto wspomnieć, że drzwi do łazienki były powodem moich pierwszych eksperymentów ślusarskich (koniec końców mamy nowy zamek).







Mieszka sie naprawde dobrze, a miejsca jest tyle ze spokojnie mozecie nas wszyscy naraz odwiedzic:)

5 komentarzy:

mania pisze...

no kurka rzeczywiscie iscie tureckie ;) super! ale co oznacza wasz pokoj? to sypialnia czy musicie dzielic to mieszkanie z kims?

Anonimowy pisze...

masz naprawde toalety narciarskie!szczesciarze! Rob

misiek pisze...

hej mania!
:) strasznie mnie ucieszylas tym esem. nie mam teraz czasu czytac ale sadzac po zdjeciach to naprawde milo spedzacie czas. :) napisze wiecej jak przeczytam.
pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne wiesci.
BUZIAKI!

Marta vel Gałcz pisze...

Gigant, to zbyt lakoniczne okreslenie.

Anonimowy pisze...

niesamowite, narciarski kibel- w górach, po wielogodzinnych wędowkach przezywany przez nas "ruskim koszmarem"- nie wiem dlaczego ale jakos utkwiło mi w głowie że to ruski wynalazek:) od jednego takiego spotkania z taką toaletą zacząłem baczniej zwracać uwagę na świeżość potraw w schroniskach.

O nas