sobota, 20 grudnia 2008

Baranina




Dziś coś wesołego. Nie raz pisałem/liśmy jak objadać się Baraniną. Dziś napiszę jak obchodzić się z Baraniną.

A obejść musieliśmy Baraninę spacerując po jednej z wiosek na wschodzie (spory trwają, czy to południe, czy południowy wschód, ponieważ Gaziantep jest w takim miejscu, że trudno powiedzieć czy bardziej na wschodnim południu czy środkowym i gdzie zaczyna się zachodnie południe Turcji).

Tłum Baranów ma pierwszeństwo na drogach ale porusza się bardzo sprawnie. To niesamowite uczucie kucnąć wśród stada kebapów. I spojrzeć im prosto w oczy



Emilka oczywiście nie mogła się opanować, ale Barany przystały/nęły na jej prośbę i chętnie pozowały do zdjęcia.



Należy pamiętać jadnak, że w każdym stadzie znajdzie się Czarna Owca. A jeśli znajdą się dwie, to draka zapewniona. Powiem szczerze, że byłem pod wrażeniem tych ich łupnięć. Kierownik baraniej wycieczki (po pastuszek jakoś nie brzmi) musiał użyć kopniaków, witki i sporo siły żeby uspokoić towarzystwo.



Smutna tylko refleksja, że całe stadko zmierza niechybnie w jednym kierunku. A wygląda to mniej więcej tak:

Przed...


...i po.

3 komentarze:

Emilia Kulpa-Nowak pisze...

Czuję zapach baraniny wszędzie! Wystarczy na chwilę wrócić do Antep i czujesz śliczną owieczkę pieczoną na brązowego kebapa...

Jeden kierunek - na kurs gotowania ;-)

Anonimowy pisze...

Stado kebabow!!! Pycha

なな pisze...

Biedne zwierzątka ... szkoda ... ale zaraz chyba na końcu to wełenka ... czyż nie ...????

O nas