wtorek, 7 kwietnia 2009

Elektronika życia codziennego


Mieszkając w Turcji latwo zaakceptować i przejsc do pożądku dziennego nad pewnymi absurdami życia w kapitalizmie.
Najpierw telefony. Większosc turkow kożysta z kart prepaidowych (czyli tel. bez abonamentu). Co fajne, każdy telefon musi być zarejestrowany, bez tego nie będzie dzialal. Rozmowy wewnątrz sieci są smiesznie tanie a czasem darmowe, natomiast między dwoma operatorami bardzo bardzo drogie. Tak już jest. Dla Turkow to nie problem. Po prostu kazdy z nich posiada conajmniej dwa lub trzy telefony, każdy na innego operatora sieci. W kieszeni kazdy ma dodatkowe karty SIM w razie potrzeby. Karty te wymienia sie kilka razy dziennie na ulicy czy autobusie. Do tego między numerami telefonu można sobie przesylac kredyty (kontury) z jednego na drugi. To skomplikowane. Zwykly smiertelnik nie ogarnia. Nic dziwnego, że kiedys gdy wspomnialem o moim planowanym wyjezdzie do Syrii moj kolega skwitowal "no tak. Jedziesz kupic sobie tanszy telefon?"

Innym spektakularnym absurdem są lady sklepowe czy restauracyjne. Od razu przy wejsciu mozemy zorientowac sie czy mamy do czynienia z nowoczesnym lokalem tj. takim gdzie można placić karta platniczą. Lady uginają się od elektronicznych portali platniczych. To przecież normalne, ze kazdy bank posiada inny niepowtarzalny system.

A propos kart platniczych. Jako, ze Turcy są uczciwi i pelni zaufania porzyczanie kart kredytowych lub prosba o wyplacenie z bankomatu pieniedzy prawie obcego czlowieka nalezy tu do pozadku dziennego. Jako europejczyk z poczatku przezylem szok. Po jakims czasie zrobilo mi sie wstyd i przykto, ze podchodzac do bankowej sciany automatycznie rozgladam sie i zaslaniam reka wstukiwany numer PIN.



Zawsze zapominalem o tym napisać aż w końcy sam zlapalem sie na wymienianiu karty SIM na srodku skrzyzowania, zeby wyslac jednego smsa.

Brak komentarzy:

O nas