środa, 3 grudnia 2008

Mardin 2







To prawda, że każde zdjęcie z tego miasta chcialoby się pokazać i opublikować na blogu. Dlatego zdecydowałem się dopisać swoje dwa slowa. O jednakowym kolorze ziemii, ulic, budynkow, skal a nawet nieba nad miasteczkiem, ktore mieni sie w sloncu przebijajacym sie przez piaskowe chmury. O tym, ze idac wąziutką uliczką wzdluż zbocza lub pionowo ku szczytowi, dachy i tarasy domów poniżej i niekończący się plaskowyż aż po horyzont tworza calosć od ktorego nie sposob oderwac wzroku. O przyjaznych ludziach, którzy jakos inaczej się umiechaja, są dumni, że tu mieszkają i chetnie pokazuja zakamarki zabytkow, ktorych nie znalazlbys samemu (np.że w Meczecie niektore z piaskowych cegiel są w rzeczywistoci krysztalami i mienia się gdy przylorzysz do nich lampę). O kosciolku Ortodoksyjnych Syryjskich Katolikow, ktorzy stanowia 1% mieszkańcow Mardinu. Skladaja się na niego dwa dziedzince otoczone piaskowym murem, gdzie wsrod wyzeźbionych arabskich sentencji z trudem dostrzec mozna krzyż i symbole chszescijańskie. Za to w srodku to bardzo cieple i przytulne miejsce (sic!), milo oswietlone, z gobelinami na scianach przedstawiajacymi swietych. Wszystko utrzymane ni to w stylu arabskim, ni to w prawoslawnym, obrazy troche w stylu sztuki naiwnej. Pal licho wlasciwe nazewnictwo. Milo trafic do tak cieplego miejsca.





Kolacje zjedlismy u rodziny znajomych Alego, czyli standardowa goscinnosc, 30 dań (w tym 29 miesnych) i tylez samo potraw na deser. Gospodarz zachecajacy nas: "keep eating" i cukierkowo rozowe wnetrze, wiazanki ze sztucznych kwiatow i wzdluz kazdej ze scian narozniejsze fotele i kanapy w zaleznosci od potrzeby i preferencji.



Mozna by tak pisac i pisac, ale dodam na końcu, że miasteczko ma widocznego mecenasa, który potrafi dosc barwnie wpisać się w tradycję i estetykę starego miasta.


1 komentarz:

なな pisze...

no proszę Cię PEPSI??? Czyżby była tam fabryka???
i tak jest śliczne :P

O nas