Mieszkamy na Gazi Muhtarpasa Bulwar:)
Probuje sie nauczyc planu miasta zeby cıagle sie nie gubic ale kiedy wyciagam mape to filip na mnie krzyczy bo on woli metode intuicyjna
Wrocilismy w czwartek. Miasto super, tym razem odwiedzalismy raczej nowa czesc (od nas z domu idzie sie po protu w druga strone, mieszkamy dokladnie na styku starego miasta i nowej czesci) oraz supermarkety:) Mozna w nich znalezc wszytsko z rzeczy przydatnych w domu: niesamowite ilosci rodzajow mopow oraz specjalne urzadzonka jak na przyklad mala szczotka z pojemniczkiem do zbierania okruchow z dywanu. Wielki trzypoziomowy dom towarowy odwiedzilismy najpierw z naszym koordynatorem - Alim. Zabral nas na kupowanie rzeczy potrzebnych do mieszkania. Misja zakonczyla sie sukcesem, a nasz nowy dom jest wysprzatany i wprost fantatysczny.
Pierwszy wieczor w Gaziantep po powrocie spedzilismy na koncercie tradycyjnej muzyki i tancow tureckich. Wszystko dzialo sie w duzej, bardzo nowoczesnej aula uniwersyteckiej. Bylo super. Po koncercie Ali zabral nas na kolacje dla uczestnıkow projektu (wymiany miedzynnarodowej) ktorego finalem byl wlasnie koncert. Okazalo sie ze to bardzo elegancki wieczor w restauracji dla 20 osob, ot taka kolacyjka z... rektorem uniwersytetu:) Wszyscy byli ubrani wieczorowo i tylko ja, Filip i Ali w bawelne. W czasie, kiedy kelnerzy przynosili nam kolejne dania, asystent rektora podal dwom nobliwym paniom oraz mi wizytowke szefa:
Pierwszy wieczor w Gaziantep po powrocie spedzilismy na koncercie tradycyjnej muzyki i tancow tureckich. Wszystko dzialo sie w duzej, bardzo nowoczesnej aula uniwersyteckiej. Bylo super. Po koncercie Ali zabral nas na kolacje dla uczestnıkow projektu (wymiany miedzynnarodowej) ktorego finalem byl wlasnie koncert. Okazalo sie ze to bardzo elegancki wieczor w restauracji dla 20 osob, ot taka kolacyjka z... rektorem uniwersytetu:) Wszyscy byli ubrani wieczorowo i tylko ja, Filip i Ali w bawelne. W czasie, kiedy kelnerzy przynosili nam kolejne dania, asystent rektora podal dwom nobliwym paniom oraz mi wizytowke szefa:
Chodzimy po ulicach, pijemy ayran ı jemy tureckie fastfoody. Okropnie ostre niestety. Powinnismy zamawiajac cokolwiek podkreslac: acısız! [czyt. adzysyz!] No i dowiedzialam sie dosc waznej rzeczy: w Turcjı nikt nie wydmuchuje nosa w miejscach publicznych. Dwie stare turczynki umarly najpierw na zawal a potem ze smiechu kiedy na ulicy wysmarkalam w chusteczke nos.
1 komentarz:
ja tez próbuję metody intuicyjnej w wawie. z różnym skutkiem. choc wyciągniecie mapy ( w moim przypadku) nie gwarantuje osiągniecie zamierzonego celu. ale przynajmniej przestałam juz probowac poruszać sie piechotąw obrębie "centrum".
pawlak
Prześlij komentarz